sobota, 10 kwietnia 2010

Thamel, czyli hasz dla każdego.


Tego dnia przylecieliśmy spóźnionym o ponad 2 godziny samolotem Yeti Airlines z Pokhara do Kathmandu. Specjalnie, kilka dni wcześniej zmieniliśmy lot na poranny, żeby bez problemu załatwić wizę tranzytową do Indii. Skończyło się na tym, że na 7 minut przed zamknięciem Indian Visa Service Centre zajmującym się wydawaniem wiz, dostaliśmy się do środka. Nie opłacało nam się jechać do hotelu, dlatego też zostaliśmy w Kathmandu, głownie w dzielnicy (ciągu ulic) Thamel.
Jak najprościej opisać. Wystarczy kilka słów i zdjęcia poniżej.

T – turyści są tutaj w ilości niespotykanej w innym miejscu w Nepalu. To mekka dla każdego kto przyjeżdża do Kathmandu. Lekko może rozczarowuje, ale nie zniechęca. Jest tu tłoczno, gwarnie. Nam nie do końca się podoba, ale chyba nie mamy wyjścia. Musimy tutaj wpadać.

H – hasz oferowany każdemu, co mniej więcej 5 minut. Mnie pewnie kilkadziesiąt razy. Nie wiem jaka może być kara za używanie, ale w Azji, często jest to kara śmierci. Handel wszystkim i za każdą cenę.
A – atmosfera niecierpliwości. Ci co są przed trekkingiem biegają między sklepami kupując sobie brakujący sprzęt turystyczny w niebywale korzystnych cenach. Ci natomiast, którzy są już po, czekają na kolejne atrakcje. Kilometr od ambasady Indii, dla niektórych raju.
M – mnóstwo miejsc gdzie można spędzić czas. Sklepy różnego autoramentu, nie tylko pamiątki, antyki, ale także kawiarnie, restauracje, hotele, pensjonaty, biura podróży, kawiarenki internetowe, księgarnie, piekarnie i pralnie. Mrowie przeciskających się między sobą ludzi. Masaże na każdym kroku.

E – euforia zakupów. Niektórzy nie są się w stanie powstrzymać. Gdyby tylko wiedzieli, że 200 metrów dalej można wszystko kupić za 1/5 ceny, to by się lekko zdziwili. Europejskie są ceny „antyków” wyprodukowanych w Tybecie kilka miesięcy wcześniej.


L – lekcja grzeczności (Namaste) i asertywności (No, thank you) w odpowiadaniu na wszelkiego rodzaju propozycje. Nie dziękuję za: hasz, ofertę, cenę, nóż Gurków, taksi, rikszę, przewodnika.
Mimo tego, na Thamelu trzeba się „pokazać”. Kathmandu jest mało przyjazne, może nawet najbrudniejszą i najbrzydszą stolicą Azji, tak więc daje Thamel, daje złudzenie, że jest tutaj trochę lepiej niż w rzeczywistości.



Pytanie 15
Jak długo jest ważna wiza tranzytowa do Indii?

Odpowiedzi prosimy przesyłać na adres korzewscy@gmail.com wraz z dokładnym adresem do korespondencji. Wśród osób, które poprawne odpowiedzą na to pytanie będziemy losować zwycięzcę, który otrzyma od nas kartkę niespodziankę, z miejsca w którym akurat będziemy. Zachęcamy do zabawy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz