Ostatni dzień trekkingu. Po wczorajszej imprezce na kwaterze, gdzie ni e tylko raczyliśmy się 3 piwami Everest ze specjalnej edycji poświęconej Sherpowi, który wszedł 10 razy na Everest na 4 osoby (w dodatku ze sprite’m), a także narodową potrawą jaką jest Dahl Bath, ciężko było rano wstać. Oj ciężko. Ale daliśmy radę być już na trasie przed ósmą. Właściwie było nudno, no bo jakie inne widoki niż to co już wcześniej widzieliśmy mogły nas zainteresować. Zauważyliśmy nawet, że nie patrzyliśmy już na zegarek. Chyba tylko 2 razy zapytaliśmy się naszego przewodnika, jak długo jeszcze będziemy szli. 3 godziny to żadna trasa trekkingowa, pomyślałem.
Żeby nie było nudno, zabawiłem się w Wujka Dobra Rada.
Muszę nadmienić, że w stosunku do innych uczestników dzisiejszego trekkingu, byłem w znacznie bardziej uprzywilejowanej sytuacji, ponieważ myśmy schodzili bardzo stromym zejściem, natomiast reszta (to logiczne) wchodziła bardzo stromym wejściem. Tak więc, jak tylko ktoś się nawinął, kto był mocno zdyszany, zasapany, oblany potem, z lekko wybałuszonymi oczami – to jam mu zaraz dawałem dobrą radę. A to, że trzeba iść powoli i równomiernie, tak jak żółw. Inna osoba usłyszała o tym, że lepiej wchodzi się z jednym kijkiem, aniżeli z dwoma. Ktoś inny dowiedział się, że T-shirty nie są odpowiednim strojem i najlepiej mieć specjalne koszulki sportowe. Pani, która wchodziła w klapkach nie usłyszała ode mnie niczego, bo mnie lekko osłabiła. Jakby tak każdy zapłacił mi po 50 rupii nepalskich to starczyłoby na niezły obiad dla 4 osób, przynajmniej.
Jakimi radami, dotyczącymi oczywiście trekkingu w Nepalu, mógłbym się podzielić. Tak już na poważnie.
1. Jeśli ktoś wcześniej nie był w Nepalu, to dla swojego bezpieczeństwa zawsze powinien skorzystać LOKALNEGO biura podróży. Ni e tylko, że załatwią wszystkie potrzebne pozwolenia, ale także zapewnią przewodnika i tragarza. Nie wyobrażam sobie wspinania się wnosząc 20 kilogramowy plecak, nie znając zasad panujących na trasie, a także nie widząc szlaków – bo nie są oznakowane tak jak w Europie.
2. Można poprosić, aby biuro podróży dokładnie opisało trasę trekkingu, wskazując jej trudność. Nie ma niczego gorszego niż być zaskoczonym na trasie, że jest aż tak trudno. Lepiej się mile rozczarować, niż zdenerwować, a co za tym idzie wpaść w panikę – czy dam radę na kolejnym etapie.
3. Należy przygotować się na bardzo (bardzo) spartańskie warunki. Jeśli ktoś wcześniej nie był choćby przez 2-3 dni na wsi „u babci”, to może niech w ramach treningu właśnie pojedzie na głęboką wieś, najlepiej gdyby tak jeszcze nie było światła, przez kilka godzin. Róźnica polegałaby na tym, że tutaj wokół trasy są setki kwater, restauracji, barów, gdzie zawsze można coś zjeść i się czegoś napić!
4. Należy oszacować dodatkowe koszty. Biura podróży z jakiegoś powodu zapominają powiedzieć, że w czasie trekkingu trzeba mieć lokalną walutę min. na wodę i inne napoje. Myśmy oszacowali, że ok. 13 USD na osobę powinno wystarczyć. Zabrałbym jednak więcej bo nie wiadomo jaka niespodzianka może nas w trasie spotkać.
5. Wykupowane ubezpieczenie, powinno zawierać tzw. koszty ratownictwa. Trzeba sprawdzić, czy w razie problemów ubezpieczyciel pokryje koszty wysłania do nas helikoptera. Kilka razy widzieliśmy jak helikoptery lądowały aby zabrać chorych turystów. I to z różnych powodów.
6. Absolutnie nie jeść mięsa i ryb. Pod żadnym pozorem nie dać się zwieść temu, że mięso jest gotowane, smażone, pieczone, lub też w inny sposób obrobione termicznie. Na czas pobytu w Nepalu należy zostać wegetarianinem. Zresztą warzywa są tutaj w taki sposób przygotowane, że zaspokoją gusta każdego. Widzieliśmy kilkanaście osób na trasie, które były niesione przez tragarzy, lub wiezione na koniach, albo też ewakuowane helikopterem, tylko dlatego, że zachciało im się zjeść „świeżego” kurczaka. Nie i koniec! Żadnego mięsa i ryb!
7. Należy zabrać ze sobą odpowiednią odzież. I tutaj dobrze jest się poradzić innych trekkingowców, np. korzystając z WWW.travelbit.pl . Nie trzeba brać dużej ich ilości, bo jeśli ma się szybkoschnące koszulki sportowe, a także specjalistyczne skarpety. Kapelusz jest ważny, żeby się ochronić od słońca (usta, głowa, uszy, noc muszą być zawsze zabezpieczone). Także trzeba zabrać ze sobą śpiwór, albo przynajmniej śpiwór z polara. Pościel nie jest tutaj w najlepszym stanie, wiec dobrze jest przykryć się czymś „swoim”. A nasza rada jest taka, żeby większość rzeczy na trekking kupić po prostu w Kathmandu albo Pokhara. Tutaj jest wszystko w takim wyborze i w takiej ilości, a także w takiej cenie, że można przeznaczyć na to kilka godzin z podróży i załatwić na miejscu. Ok. może część to są tzw. podróbki, ale możecie nam uwierzyć, że nie do rozpoznania. Cena to 1/3 lub ¼ tego co w Polsce.
8. Dużą część bagażu stanowiły lekarstwa. Tutaj zdałbym się na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu, albo takiego o którym wiecie, że sam podróżuje do Azji. Nie oszczędzałbym na żadnym lekarstwie, i nie zakładałbym, że w kraju to mnie nigdy nic nie boli, a żołądek to mam odporny na wszystko. Należy przyjąć opcję, że można być chorym na wszystko. Od choroby wysokościowej, poprzez nagły skok ciśnienia, przez bóle żołądka, nudności, biegunkę, zapalenie stawów, opryszczkę, przeziębienie, skręcenie nóg, bóle w kolanach, kręgosłupie, czy nawet zapalenie spojówek od bardzo intensywnego słońca.
9. Plecak dla 2 osób nie powinien ważyć więcej niż 15 kg dla jednego tragarza. Chociaż widzieliśmy tragarzy niosących po 4 plecaki. Ale to już lekkie ekstremum.
10. W czasie całej trasy cieszyć się widokami! Nie ma innego kraju na świecie, gdzie znajduje Si e 8 z 10 najwyższych gór świata. Odpowiadać na każde Namaste usłyszane na trasie, a najlepiej samemu wołać Namaste do każdego napotkanego człowieka.
Dotarliśmy do Pokhara. Zakończyliśmy trekking. Chyba czujemy niedosyt, tym bardziej, że popatrzyliśmy na mapę dokładniej i zdaliśmy sobie sprawę, że Nepal oferuje znacznie więcej niż myśleliśmy. Po rozmowie z Ashishem stwierdziliśmy także, że przewodnik Lonely Planet pt. Nepal głównie skupiony jest na tych miejscach gdzie byliśmy, a w tym kraju jest dziesiątki tras od 3 dniowych do kilkudziesięciodniowych prawie we wszystkich rejonach.
Zakwaterowaliśmy się w hotelu oddalonym od centrum miasta ok. 20 minut jazdy busem. Daleko, ale chcieliśmy trochę naładować akumulatory po wyczerpującej trasie. Hotel jest nieco dziwny. Nie, nic z nim nie jest, ale na te ilość gwiazdek, która ma przed swoim wejściem, to chyba powinno być maksymalnie luksusowo. Z drugiej strony jesteśmy w Nepalu, więc nie zdziwiła mnie informacja pani w recepcji, że w hotelu ciepła woda i światło będą tylko w godzinach 06:00 – 10:00 i 18:00 – 22:00. Hmm, nawet w małych hotelach w Kathmandu, czy tutaj w Pokharze są zainstalowane generatory. Damy radę, pomyślałem, i szybko zarządziłem wyjazd do „centrum miasta” w celu uaktualnienia naszych wpisów na blog-u, a także masażu.
Już od kilku dni marzyło nam się, aby nasze obolałem ciała (Magda) i nogi (ja) otoczyła właściwą opieką znana nam rodzina masażystów. Tym razem było nieco inaczej. Ja poddałem się masażowi pana, który ma ręce jak tokarz (precyzyjne). Magda natomiast poddała się masażowi pani, która ma ręce jak pianistka (delikatne). Oboje liczyliśmy jednak na pana, co ma ręce jak murarz (konkretne). Ostatnio tak dobrze się spisał, że chcieliśmy aby nasze obolałe kończyny zostały potraktowane właściwie. Niestety byliśmy lekko rozczarowani, ponieważ pan murarz był zajęty. Nie byle kim, a Japonką, która na jego widok lekko zbaraniała. Tutaj, podobnie jak w innych krajach, zasada jest taka, że kobiety masowane są przez kobiety. Tak więc na widok murarza pani lekko się przestraszała, tym bardziej, że pan zaczął zdejmować spodnie, pozostawiając w bieliźnie. To wszystko wydarzyło się na moich oczach. Musiałem pani tłumaczyć, żeby nie marudziła, że się murarz rozebrał prawie cały, tylko go brała, bo facet wie co robi. A murarz się rozebrał, bo w małym pomieszczeniu, gdzie zamierzał panią masować, było strasznie gorąco. A klimatyzacja nie działała, bo prądu nie ma. Nie wiemy, jak skończyła się cała historia, ale żona zapytała mnie czy jutro idziemy znów na masaż. Zobaczymy, odpowiedziałem.
Pytanie 12Jakie inne, oprócz tzw. Gorepanni, trasy trekkingowi przemierzają turyści w Nepalu? Wymień przynajmniej 1.
Odpowiedzi prosimy przesyłać na adres korzewscy@gmail.com wraz z dokładnym adresem do korespondencji. Wśród osób, które poprawne odpowiedzą na to pytanie będziemy losować zwycięzcę, który otrzyma od nas kartkę niespodziankę, z miejsca w którym akurat będziemy. Zachęcamy do zabawy!